Jerzy Zabłocki o swoim malarstwie, 1985

„Malarstwo to moja najważniejsza, półprywatna wypowiedź o świecie podlegającym naporowi konsumpcyjnej cywilizacji. Staram się zawrzeć w obrazach własne wrażenia i doznania, do jakich prowokuje mnie otoczenie, w którym egzystuję, i cieszy mnie, jeśli ta wypowiedź dociera do ludzi, jest przez nich rozumiana i akceptowana”.

„…traktowanie przestrzeni obrazu jest w moim odczuciu podporządkowane tym rygorom, które ja staram się odnajdywać właśnie w pejzażu, w tych rytmach, w podziale horyzontalnym, w tym wszystkim, co działa na moją wyobraźnię pejzażem czy wrażeniem pejzażu”.

„…Jest moją ideą pokazać coś, co się odrywa od ziemi. Coś, co szybuje, co być może dość dramatycznie kontaktuje się z ziemią, co może mieć charakter upadku”.
„…Jest to oczywiście sprawa osobistych skojarzeń, ale prawdą jest, że zafascynował mnie właśnie lot, jako zjawisko emocjonalne”

(O cyklu „Ptaki”)

„Gra koloru i formy, wibracja światła, giętkość i różnorodność linii, uderzenia pędzla – to pojęcia brzmiące dziś archaicznie, jakby ze słownika kolorystów, pozostaną mi najbliższe. Wyrachowana perfekcja formy, bezbłędny i mechaniczny chłód warsztatu budzą mój podziw i uznanie, ale nie uczucia.”

„…obraz po opuszczeniu pracowni wychodzi spod bezpośredniego wpływu autora, zostaje podporządkowany innym kryteriom, formułowanym już przez widza, krytyka, zaczyna żyć własnym życiem – w miarę upływu czasu coraz bardziej oddalając się od autora. I tylko siłą swojego wyrazu, logiką budowy może i powinien się bronić. Komentarze twórczości wygłaszane czasami przez autorów w gruncie rzeczy nie są w stanie wiele wyjaśnić.”