Joanna Paszkiewicz
"Umiejętność Skoku. Malarstwo Jerzego Zabłockiego", 1984

Sztuka, Tom 9, Numer 2/3 (1984)

Józef Czapski pisze w jednym z tekstów powstałych między rokiem 1939 a 1942: „ Skok jest właśnie słowem, które najbliżej wyraża to, co przezywa w chwili kiedy przychodzi moment twórczości, moment wizji, zmiana błyskawiczna stosunku do pracy, którą nagle zaczyna rządzić całkiem inne prawo: z miarowej, mogącej być prawie logicznie wyrachowaną trasy wysiłku powolnie rozgrzewanego i rozszerzanego, z obroży rachunku i różnych hamulców – artysta jest nagle wyrwany, nie dlatego, że chce, a dlatego, że nie może się oprzeć pewnej sile w nim działającej”

Słowa te, wprost właściwie, można cytować w związku z najnowszym etapem drogi twórczej sopockiego malarza Jerzego Zabłockiego. „Uważałem się za pejzażystę, marynistę nie małe – wyraźna była horyzontalność – moich obrazów – mówi Jerzy Zabłocki. Niebo – ziemia, niebo – woda, i nagle zachwyt, zaskoczenie. Czym? wyzwolenie – od czego? Pejzaż jakby wzbił się do góry i z jego ruchu powstały ptaki, cykle obrazów mających za temat – ptaka”.

U malarza, który początek swojej aktywności datuje na rok 1954, malarza ukształtowanego i niemal już zaszufladkowanego jako pejzażysta wyrosły ze szkoły sopockiej, zmiana ta wydaje się zaskakująca; budzi rodzaj respektu, zastanawia. A więc przede wszystkim – dlaczego? Skąd przyszedł impuls do skoku w nieznane? Jerzy Zabłocki wskazuje, że u schyłku lat siedemdziesiątych nastąpił w jego twórczości moment wyzwolenia… „nagle zabrakło skrępowania i puściłem wodze wyobraźni. To się we mnie wyzwoliło s a m o. Może zmiana ta dojrzewała we mnie przez lata, a potem nastąpiła w sposób bardzo szybki, właśnie skokiem”.

Tak więc od końca lat siedemdziesiątych spokojny, nostalgiczny pejzaż ustępuje miejsca postaciom gigantycznych ptaków uosabiających – zmianę sposobu istnienia w przestrzeni; być może – idąc ku najmocniejszym sformułowaniom – brak skrępowania,… uwolnienie się od,… wolność. Jednocześnie swoista łagodność tego malarstwa zmienia się w swoje przeciwieństwo: dynamizm, nawet agresję. Zjawia się ( w gwaszach) motyw ptaków walczących, jako obraz ścierających się sił.

Artysta uchyla się przed próbami analizy tego zjawiska, skłonny jest powiedzieć jedynie: „Mój instynkt był skrępowany, ale oto nastąpiło wyzwolenie. Można je także określić słowem: „dojrzałość”. Dodać można, iż zarówno skrępowanie płynęło „ z zewnątrz”, jak i z zewnątrz, to znaczy w sposób przez artystę nieuświadomiony, nastąpiły siły doprowadzające do wyzwolenia.

Szukając możliwych interpretacji tej zmiany nie sposób uchylić się od symbolicznych znaczeń ptaka-orła, od zawartych w tym symbolu znaczeń ideowych, narodowych, religijnych. Artysta stanowczo jednak odżegnuje się od takich prób interpretacji. Postacie ptaków koncentrowałyby zatem różnego typu pragnienia u n i e z a l e ż n i e n i a się nie mające zdecydowanego kierunku. Choć jednak, powtórzmy, przydanie ptakowi postaci orła nieuchronnie kieruje uwagę w stronę narodowych symboli.

Jerzy Zabłocki objawia dużą powściągliwość w poszukiwaniu znaczeń dla swego malarstwa. Podkreśla, iż jest „organiczne, zmysłowe, oparte na swobodnej grze wyobraźni, czy to w pejzażu, czy w temacie „ptaki” ; nie jest malarstwem któremu mają towarzyszyć manifesty”. Możemy jednak jak sądzę, przyznać malarzowi rację w połowie. Przyjmując, że malarstwo to nie ma charakteru intelektualnego, a jest oddaniem pola wyobraźni dokonywalibyśmy uproszczenia. Zupełnie inne kształtowanie przestrzeni w nowych pracach, swoista zmiana miejsca dokonana przez artystę ma także swój wymiar intelektualny, nie tylko zmysłowy.

Krytycy odnajdywali zawsze (i chwalili) w twórczości Zabłockiego wysokie umiejętności warsztatowe, rozstrzyganie problemów malarskich za pomocą gromadzonych stopniowo doświadczeń, a nie w gorączkowej gonitwie. Na szczęście Zabłocki umiał przezwyciężyć tę „wierność” samemu sobie, ale zachował warsztatowe walory objawiające się starannym konstruowaniem płaszczyzny obrazu, subtelnością kolorytu, świetlistością tonów. Raptowność dokonanej zmiany najpełniej odzwierciedlają obrazy olejne; gwasze mniej realistyczne i drapieżne, bardziej umowne i dekoracyjne stanowią jakby pomost między dawną „elegancką” a dzisiejszą „drapieżnością” i siłą wyrazu.

Za mało minęło czasu by przewidywać dalszy los dzisiejszych ptaków i wczorajszych pejzaży. Można mieć natomiast zaufanie do tego malarstwa iż kolejne zmiany, czy powroty, będą zawierały już zdobyta doświadczenia w rozwoju powolnym, systematycznym czy też skokowym, i że nie zmieni się sposób pracy artysty, który bez programów, deklaracji i manifestacji rozwinął swoją twórczość licząc po prostu na siebie. Twórca ten daje przykład twórczości rozwijanej przez odwoływanie się do własnych sił wewnętrznych na podkładzie osobistych właściwości i skłonności, które w pewnym momencie, po dwudziestu kilku latach malarskiej aktywności zaowocowały skokową zmianą. Okazało się, że przez lata wysmakowanej twórczości pejzażowej ocalona została – umiejętność skoku.

Umiejętnością, i zarazem powinnością artysty, jest realizowanie talentu przez tworzenie – z własnej psychiki i zdobytych umiejętności – rzeczy wciąż nowych; znieruchomienie to swoista śmierć artystyczna. Jerzy Zabłocki nie dopuścił do znieruchomienia, nie dał się obezwładnić własnymi doświadczeniami, dowiódł, że chce istnieć, że chciałby istnieć poprzez własny rozwój i wzrost.